piątek, 27 września 2013

Rozdział siedemnasty. Lepiej się wynoś. Dopóki jeszcze możesz!

Muzyka w tle: KLIK
Andrzej:
Nie mogłem wyrzucić ze swojej myśli tego, co zdarzyło się w ostatnim czasie. Nie potrafiłem spać, nie mogłem jeść, nic mi się nie chciało – najchętniej leżałbym cały dzień w łóżku. Już nawet treningi mnie tak nie cieszyły jak kiedyś. Chciałem po prostu, by ta informacja nigdy nie obiła mi się o moje uszy.
Cholera, co ja narobiłem?!
Zamknąłem oczy, by ponownie to wszystko przeżyć. Co robiłem za każdym razem, gdy tylko zamykałem powieki, by dać im trochę odpoczynku. Ale od paru dni on – odpoczynek – gdzieś zniknął.

Telefon dzwoniący rano. Zaspany człowiek, który go odbiera, czyli Ty. Słowa: „Otwórz mi, przyszłam z Tobą pogadać.” Dopiero, kiedy mówisz, że już idziesz do drzwi, gdy naciskasz zakończenie połączenia, dochodzi do Ciebie, że to nie Twoja kobieta, a Twoja przyjaciółka. Zaspany naciskasz na klamkę i wpuszczasz dziewczynę do środka. Ta jakby przygaszona rozbiera się w Twoim przedpokoju i posłusznie idzie za Tobą do kuchni, gdzie robisz sobie herbatę z cytryną i dwoma łyżeczkami cukru. Proponujesz jej to samo, ale ona jedynie kręci przecząco głową i jakby zaciska spierzchnięte wargi. Dopiero teraz zauważasz, że oczy ma podkrążone, zupełnie jakby nie spała kilka dni. Pytasz najzwyczajniej w świecie, po przyjacielsku, co się dzieje, że wygląda jak cień człowieka, a ta zaczyna płakać. Chociaż właściwie nie, nie płakać. Ona zaczyna wyć, wyć jak wilk do księżyca podczas pełni. Zaraz przed nią kucasz, a ona wtula się w Twoje ramiona. Mówi, że nie może tego z siebie wydusić, że nie chce tego, ale musi Ci o tym powiedzieć.
A potem następują te słowa, które zmieniły cały Twój świat: „Za parę miesięcy będziesz tatą.”
Do teraz zastanawiasz się, kiedy do tego wszystkiego doszło. I nie wiesz. Nie masz bladego pojęcia. Ale ona była kocicą, z nią najwięcej czasu spędzałeś w łóżku, dlatego tak trudno Ci się w tym wszystkim połapać. Ale wiesz jedno: Nie okłamałaby Cię w tej sprawie.  

Patrycja: Obudził mnie dzwonek do drzwi, spojrzałam na zegarek wskazywał 8:57. Zdziwiłam się, bo nikogo o tej porze się nie spodziewałam, wstałam narzuciłam na ramiona bluzę i ubrałam legginsy. Spojrzałam przez wizjer i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry kominiarz, można wejść?
-Proszę bardzo — wpuściłam mężczyznę do środka, zdziwiłam się, bo mieli być ok. 12, a tu przed 9. Sprawdził wentylację pomieszczeń, która była dobra.
-Wszystko jest w porządku, proszę tutaj tylko podpisać — złożyłam podpis w wyznaczonym miejscu.
-Proszę bardzo
-Dziękuję, życzę miłego dnia i do widzenia
-Dziękuję i wzajemnie, do widzenia.
Zamknęłam za sobą drzwi i zastanawiałam się, co by tutaj zrobić iść dalej spać czy zrobić sobie śniadanie?

Andrzej:
Planowałem zrobić jej niespodziankę, chociaż właściwie to miałem ochotę by najzwyczajniej w świecie się do niej przytulic. Miała być ukojeniem dla moich skołatanych myśli i nerwów, ale gdy tylko zobaczyłem ją jak żegna z uśmiechem jakiegoś mężczyznę i to ubraną tylko w bluzę i leginsy… No, aż mną zatrząsnęło.
Biegiem pokonałem tych kilka schodów i zaraz dzwoniłem do jej drzwi, a potem również waliłem w nie pięścią. Otworzyła mi zaskoczona, a ja niewiele myśląc sam wprosiłem się do jej mieszkania.

Patrycja:
Moje rozmyślania przerwał ponownie dzwonek do drzwi, czyżby czegoś zapomniał pan kominiarz i się wrócił? Kolejny raz już dzisiaj otworzyłam drzwi.
-Andrzej? Co Ty tutaj robisz?
-Co to był za facet? — od razu naskoczył na mnie, jakbym nie wiadomo, co zrobiła.
-Kominiarz, o co ci znów chodzi?
-Kominiarz, tak wcześnie rano?
-Miał być po 12…
-Wiem, czytałem ogłoszenie wiszące na drzwiach. Dlaczego więc był już teraz? To na pewno był kominiarz?
-Skąd ja to mam wiedzieć? Tak na pewno, o co mnie posądzasz??
 -O nic. Tylko nie za bardzo rozumiem...
-Jak bym sama to wiedziała... mogłeś się go zapytać, co tak wcześnie tutaj robił, jak mi nie wierzysz. — skierowałam swoje kroki do kuchni i wstawiłam wodę na kawę.
-Kochanie, przecież wiesz, że Ci wierzę. Tylko... - westchnął, wchodząc do kuchni i zaraz przytulił się do moich pleców, gdy stałam oparta o jedną z kuchennych szafek
- Tylko...
-Tylko, co? Znów jesteś zazdrosny? Albo czekaj boisz się, że mógł być to jakiś zboczeniec? - Nie powiedział już nic. Po prostu cichutko westchnął i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, o ile było to możliwe. Położył swój podbródek na czubku mojej głowy, wcześniej mnie tam całując. To było takie kochane, ale coś mi tutaj nie pasowało, a w dodatku był jakiś taki spięty? -Wszystko w porządku? — zapytałam odwracając się do niego i patrząc mu prosto w oczy.
-Tak, tak. W najlepszym - odpowiedział, patrząc gdzieś w nieokreślony jasno punkt, a nie w kierunku moich oczu. Co najzwyczajniej w świecie znaczyło, że kłamie.
-Dlaczego nie mówisz mi prawdy? Co się stało?
-Mówię prawdę.
-Kłamiesz, dobra jak nie chcesz to nie mów... — wyszłam z kuchni kierując się do sypialni, w poszukiwaniu jakiegoś ubrania.
 -Patrycja... - wyjęczał, podążając za mną - Patrycja proszę Cię...
- O co mnie prosisz? Mieliśmy być wobec siebie szczerzy pamiętasz?
-Chcesz, żebym był szczery? Tego właśnie chcesz? Dobra. Jestem ojcem, rozumiesz? Za 9 miesięcy, a może trochę mniej, będę miał potomka. I co? Zadowolona teraz jesteś?
 - Z Laurą? -wyszeptałam tylko tyle potrafiłam w tym momencie, wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego. Opadłam na łóżko i ukryłam twarz w dłoniach.
-Zrozum, nie planowałem tego... Nie wiem, jakim cudem, skoro się zabezpieczaliśmy i... -
 Czyli chcesz powiedzieć, że miałeś nas obie jednocześnie?
-Pat, kotku... Nie mów tak. To był tylko jeden jedyny raz i... Nie miałaś się o tym dowiedzieć. Nie chciałem, żebyś sobie pomyślała, że jestem niewierny, ale...
-Wyjdź, zostaw mnie samą. A najlepiej to idź do Lau ona Cię teraz potrzebuje bardziej niż ja... - nie mogłam uwierzyć w to, co mi przed chwilą powiedział, ignorując płynące łzy, próbowałam się jakoś ogarnąć.
-Patrycja, przepraszam. - usiadł obok mnie i próbował przyciągnąć do siebie - Przecież wiesz, że Cię kocham. Ty jesteś najważniejsza.
- Zostaw mnie! Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny?! Ciekawe jak Ty byś się poczuł jakbym to ja taki numer odstawiła?! - wstałam z łóżka i miałam zamiar wyjść stamtąd, ale Andrzej mi na to nie pozwolił. Zaraz pojawił się przede mną, zagradzając mi wyjście z pokoju.
 -Jeżeli to byłoby moje dziecko, to nie ma żadnego problemu, wiesz o tym.
 -Chyba według ciebie nie ma problemu. Chwileczkę czy istnieje jeszcze inny potencjalny tatuś?
-Nie ma problemu, bo to jest mój błąd, tak? To ja będę za niego płacił. Jak inny? Skoro powiedziała, że to ja jestem ojcem...
-Jesteś pewien, że nikogo innego oprócz ciebie nie ma? Ty nic nie rozumiesz... Owszem twój i to sprawia, że nas już nie ma…
-Ty ze mną zrywasz, ze mną zrywasz? - stał i wpatrywał się we mnie jakby zobaczył ducha, biedny nawet się zapowietrzył. Ciągle powtarzał, że z nim zrywam. Kompletnie zignorował moje pytanie, czy nikogo innego nie ma. Tak jakby nie był pewien i próbował wyrzucić to z pamięci. -Andrzej czy Ty mnie słuchasz? Nie rozumiesz, że to nie ma sensu? Rodzina powinna być pełna, a nierozbita. Sam przekreśliłeś nasz związek…
 -Patuś, błagam Cię. Nie mów tak. Wybacz mi, błagam, proszę. Zrobię wszystko! - facet zwariował, padł na kolana i chwycił mnie za uda. - Laura nie jest ważna, zrozum!
- Nie uważasz, że na to już jest za późno? Ty nigdy byś nie wybaczył kobiecie, która Cię zdradziła, więc dlaczego ja mam to zrobić?! Proszę Cię wyjdź, chcę być sama.
W końcu wstał. To chyba był najgorszy widok w moim życiu. Wpatrywał się we mnie z takim żalem, ale czego on oczekiwał, że przyjmę go z otwartymi ramionami i powiem, że nic się nie stało, że wszystko będzie dobrze? Nie mogłam na to pozwolić. Zawalił, to jego sprawa.
-Zawsze będę Cię kochał. To właśnie usłyszałam, gdy wychodził, omijając mnie szerokim łukiem. Miałam ochotę odpowiedzieć, że ja jego też, ale nie mogłam tego zrobić. To nie przeszłoby mi przez gardło. A potem, gdy wyszedł, rozpłakałam się. Najzwyczajniej w świecie się rozpłakałam i to nie był taki płacz, gdy on był obok. To było coś gorszego, o wiele gorszego...

Andrzej:
Wiedziałem, że to nie będzie łatwe, ale nie wiedziałem, że będzie to aż takie trudne. Ona nie miała się o tym dowiedzieć, nigdy. Miałem to załatwić raz na zawsze z Laurą, a tymczasem wyszło całkiem inaczej niż bym chciał.
Ona już o wszystkim wiedziała i na pewno w tej chwili mnie nienawidziła. Nie mogłem znieść tej myśli, że straciłem ją przez takie głupstwo. Nie wiedziałem jak to się mogło stać. Zawsze się zabezpieczaliśmy, a że ten jeden jedyny raz… Cholera!
Z Patrycją kochałem się parę razy, a jednak nigdy nic takiego się nie zdarzyło, a tutaj ten jeden cholerny błąd i moje życie obróciło się do góry nogami.
To naprawdę nie było sprawiedliwe.
Ale fakt, nie byłoby czegoś takiego, gdyby nie moja głupota. Wiedziałem to, bo to przecież oczywiste…

***
Sunny: Dziękujemy naszym wspaniałym siatkarzom za wszystkie emocje, które nam dostarczyli podczas ME. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce i nic tego nie zmieni.
Nisiek: Faith, hope, love. ZAWSZE, co by się nie działo!

1 komentarz:

  1. Ciąża?! Laury! nie noo nie mozliwe. A może ona wrabia Endrju.... Do wszystkiego jest zdolna. Ale tak czy owak Andrzej jest sam sobie winny. Zdradził Pat ma efekt. Nie dziwie się że go wywaliła. Co on sobie wyobrażał. Szkoda mi jej. To musiało ja boleć.Mam nadzieje, że to wszystko jakoś sie wyjaśni.
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń