piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział trzynasty. Teraz znowu próbujemy po prostu przeżyć. Może odwrócimy to wszystko, ponieważ nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno.

Muzyka w tle: KLIK

Laura:
Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk dochodzący z mojej nocnej szafki. Ściągnęłam opaskę z oczu i uchyliłam powieki. Dopiero teraz dostrzegłam, że to mój telefon. Ma takie wibracje, że aż powoli wywierca dziurę w drewnie. Chwyciłam komórkę w dłonie i nieprzytomnym wzrokiem ogarnęłam, że dzwoni Andrzej. Westchnęłam i nacisnęłam na zieloną słuchawkę, przykładając telefon do prawego ucha.
-Halo?
-Dzień dobry, obudziłem Cię?
-Tak. Jeszcze śpię.
-Przepraszam…
-Wiesz, która jest godzina?
-Co?
-Czy wiesz, która…
-Przepraszam, ale mam pilną sprawę.
-Co jest?
-Czy mogłabyś zaopiekować się Stasiem? Bylibyśmy za piętnaście minut, bo…
-Co? Co? – wyjęczałam, a potem nagle wpadłam na świetny pomysł – Andrzej! Ptaszku, nie słyszę Cię! Szszszszsz – syczałam do słuchawki a potem nagle wyłączyłam telefon w cholerę.
Ja pierdziele… O tej godzinie ten dzwonił, że podrzuci mi tego bachora? Jakoś nie miałam ochoty się nim zajmować. To dziecko było takie dziwne. Patrzyło na mnie spod byka, nie słuchało się mnie, ciągle czepiało, o coś pytało. Ja chciałam mieć tylko święty spokój, chciałam się wyspać, a on będzie mnie obdarowywał jakimś swoim chrześniakiem? O kochanie, nie doczekanie Twoje!
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, nałożyłam opaskę na oczy, odwróciłam się na bok i spróbowałam ponownie wrócić do krainy Morfeusza. Odpłynęłam w momencie.

Andrzej:
Wiedziałem, że udała, że coś dzieje się jej z telefonem? Miałaby stracić zasięg w łóżku podczas pobudki? No bez przesady. I tak nagle jej się wyłączył? Jakoś w to nie wierzyłem. Po prostu nie miała ochoty mi pomóc, nie miała ochoty zaopiekować się Stasiem, który był najlepszym dzieckiem na świecie. Jak ona mogła mi to zrobić? Myślałem, że mogę na nią liczyć.

Patrycja:
Wygramoliłam się z łóżka i tak już za długo spałam, podreptałam do kuchni gdzie pięknie pachniało. Urzędował w niej Fabian z racji tego, iż został na noc, troszeczkę się zasiedzieliśmy na ploteczkach i bez sensu było to żeby wracał do domu po nocy. Pichcił coś dobrego, bo pachniało na całe mieszkanie.
-Hej
-Cześć, siadaj zaraz będzie śniadanie
-Mmm, a co tam tak ładnie pachnie?
-Omlet francuski ze szparagami
-Ojej, żona będzie miała z ciebie pożytek
-Dzięki— uśmiechnął się tak fajnie, że już pozazdrościłam tej kobiecie takiego męża jak Fabian.
Pochłanialiśmy jedzenie w mgnieniu oka, było takie pyszne, a przy okazji jeszcze sobie poplotkowaliśmy. Pozmywał naczynia i pobiegł na trening. Pożegnaliśmy się, po czym poszłam do łazienki się odświeżyć i przebrać. Ledwie z niej wyszłam a ktoś zaczął dobijać się do drzwi, myślałam, że może Fabian czegoś zapomniał i się wrócił. Otworzyłam drzwi, a tam stał Wrona we własnej osobie.
-Cześć
-Hej, mam pewną sprawę
-Wchodź, słucham, co to za sprawa niecierpiąca zwłoki?
-Dobra już nic.
-No czekaj, mów, o co chodzi?
-Mogłabyś zaopiekować się przez kilka godzin Stasiem?
-A co Laura nie może?
-Tak, czy nie?
-Jasne, że tak, możesz go przywieść nawet teraz
-Dzięki, będę za jakieś 15 minut.
Ogarnęłam trochę mieszkanie przed przyjazdem panów. Dokładnie po 15 minutach stali już w moich drzwiach.
-Ciocia! — Staś wbiegł do przedpokoju i rzucił się na moją szyję, Andrzej stał i patrzył na nas z dość dziwną miną.
-Cześć szkrabie
- Tutaj są jego rzeczy — wręczył mi do ręki torbę i dał kilka instrukcji. — To się będę zbierał, bądź grzeczny Stasiu. — powiedział do chłopca, pożegnał się z nim i ze mną całusem w policzek i zniknął na schodach.
-To, co robimy? — postawiłam chłopca na ziemi, załapał mnie za rękę i poszliśmy do kuchni gdzie zajął sobie miejsce za stołem, a ja w tym czasie przygotowywałam kakao.
-Nie wiem — odpowiedział, po czym podparł główkę ręką i wpatrywał się w to, co robię.
-Jesteś głodny? — pokiwał przecząco głową. Postawiłam dwa kubki z gorącym kakao na stoliku i usiadłam naprzeciwko malucha.
-Wiesz ciociu? Jesteś taka kochana, dobra i w ogóle taka idealna.
-Dziękuję Stasiu, ale wiesz, co nie ma ludzi idealnych.
-Są tylko się ukrywają, ty jesteś inna niż Laura
-A jaka jest ciocia Laura?
-Głupia jest i tyle!
-Stasiu nie wolno tak brzydko mówić — pożałowałam, że o to zapytałam.
-Ale ona właśnie taka jest, tylko przy wujku udaje, że jest fajna i się mną zajmuje. Jak jego nie ma to włącza bajki i każe mi je oglądać a sama albo rozmawia przez telefon, albo maluje sobie paznokcie.
-Wujek o tym nie wie?
-Powiedziałem mu o tym, ale on nie uwierzył… — wyraźnie posmutniał.
-Chodź tutaj do mnie — usiadł na kolanach i przytulił się mocno, nie wierzyłam własnym uszom, że on tak daje się manipulować Laurze.
-Ja już nie chcę zostawiać z nią
-Nie będziesz — powiedziałam i mocnej przytuliłam chłopca. — To, co zagramy w coś? — zaproponowałam.
-Taakkk — maluch od razu się ożywił zeskoczył z moich kolan i pobiegł do pokoju. — A w co będziemy grać?? — zapytał, kiedy kilka minut po nim znalazłam się w pokoju i usiadłam na podłodze.
-A w jaką grę chciałbyś pograć?
-Hmmm… — zamyślił się na chwilę i tak słodko wyglądał z tą minką.
-Mamy do wyboru bierki, warcaby, szachy, chińczyka, scrabble, domino, karty Piotrusia, puzzle. — był pod wrażeniem tego, że aż taki szeroki wachlarz ma do wyboru. Skończyło się na tym, że graliśmy we wszystko aż do późnego wieczora. Zjadł płatki z mlekiem na kolację, wykąpał się ładnie i położyłam go w swoim pokoju
-A poczytasz mi, cioooccciiiiuu?
-Tak
Położyłam chłopca w pokoju i poprosiłam, aby na mnie chwileczkę poczekał. Tymczasem próbowałam dodzwonić się do Andrzeja bezskutecznie, ostatecznie wysłałam mu smsa. Nie chciałam, aby się martwił o małego, niech wie, że wszystko w porządku. Wróciłam z powrotem do Stasia usiadłam obok niego na łóżku, uprzednio zabierając z półki książkę z bajkami.
-Ale tą o żółwiu i zającu.
-Dobrze, skarbie
Dawno, dawno temu… był sobie zając, który chwaląc się, że biega szybciej niż ktokolwiek inny na świecie, stale dokuczał żółwiowi i natrząsał się z jego ślamazarności…
Około 15 minut później Staś spał spokojnie, przykryłam go kołderką, zostawiłam włączoną lampkę, odłożyłam książkę z powrotem na półkę. W drzwiach wpadłam na Andrzeja.
-Jak tutaj wszedłeś?
-Chyba nie zamknęłaś drzwi, nie boisz się, że ktoś niepostrzeżenie wejdzie do środka.
-Tsaa, może Ty masz takowe zamiary?
-Nie powiem, że bym nie skorzystał, bo wtedy bym skłamał.
-Tak też myślałam.

Andrzej:
Wiem, że to nie było w porządku, ale wolałem wejść i sprawdzić czy wszystko w porządku. Zresztą mógłbym obudzić małego, a jak się go porządnie wymęczy, to zaraz śpi jak suseł. Dlatego wszedłem i zaraz skierowałem się tam, gdzie usłyszałem kroki.
-Jak tutaj wszedłeś? – usłyszałem jej głos, gdy na nią wpadłem
-Chyba nie zamknęłaś drzwi, nie boisz się, że ktoś niepostrzeżenie wejdzie do środka? – próbowałem to wszystko obrócić w żart, ale ona chyba nie zrozumiała
-Tsaa, może Ty masz takowe zamiary?
-Nie powiem, że bym nie skorzystał, bo wtedy bym skłamał.
-Tak też myślałam.- wzruszyła ramionami i próbowała mnie wyminąć, jakby to było najzwyczajniejsza rzecz na świecie, że ot tak wchodzę sobie do jej mieszkania.
-Patrycja, Pati poczekaj! – syknąłem i złapałem ją za rękę, zatrzymując – Dziękuję.
-Za co?
-No, że pomimo tego, że… No wiesz, jak to z nami jest. No to nigdy nie odmówisz mi pomocy. Bo Laura…
-Chcesz o tym pogadać? – zapytała przerywając mi, a ja zdziwiony pokiwałam głową – Zrobię herbaty, co?

Poczułem jak rwie mnie łydka. Momentalnie wyprostowałem nogę i już miałem wstawać z kanapy, którą zajmowałem z tego względu, że Staś spał w pokoju Patrycji, gdy przypomniałem sobie, że razem tu wylądowaliśmy. To znaczy, zasiedzieliśmy się po moim długim żaleniu się, co ona przyjęła bez mruknięcia okiem, tak jakby to było całkowicie normalne, że przychodzę z tym do swojej nastoletniej miłości, z którą zresztą całkiem niedawno spałem.
Ostatnimi czasy coraz częściej spędzałem z nią noc w jednym łóżku. Leżeliśmy przytuleni do siebie długie godziny, po to by rano znów zachowywać się tak, jakby nic się nie stało, jakby tych wspólnych nocy wcale nie było.
Ale teraz postanowiłem, że będzie inaczej. Nie dam jej zapomnieć tego, że kolejny raz spaliśmy przytuleni do siebie, bo to zdecydowanie nie było nic. Znajdować się na jednym łóżku? Spoko. Spać na jednym łóżku? Spoko. Ale tulić się w czasie snu? To nie było takie zwyczajne.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie, o ile pozwoliła na to kanapa, by z niej nie spadła. Dopiero za chwilę zorientowałem się, że jedną ręką trzymam ją za pierś, a drugą mam gdzieś w okolicy podbrzusza. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, kiedy zauważyłem rozanieloną minę, którą zrobiła przez sen.
I w tym momencie nie mogłem powstrzymywać by jej nie pocałować, po prostu. Dlatego też przytknąłem wargi do jej ust i musnąłem ją delikatnie. Nie chciałem jej obudzić, w końcu wyglądała tak uroczo.
-Mmm – wyjęczała, a potem zobaczyłem jak otwiera oczy i zarzuca ręce na mój kark. To chyba znaczyło, że jej się spodobało. Chwilę później leżałem na niej, między jej nogami i wręcz pożeraliśmy się oboje. - Takie pobudki mogę mieć codziennie – usłyszałem jej szept i poczułem jej dłonie, które wręcz wpełzły mi pod moją koszulkę. Na chwilę przerwaliśmy walkę naszych języków i oparłem o siebie nasze czoła.
-Udawałaś, że śpisz?
-Poczułam twój skurcz. Wszystko w porządku?
-Teraz tak. – wyszeptałem jej prosto do ucha i przygryzłem jej płatek
-To dobrze, bo mam na Ciebie ogromną ochotę. Niemal tak jak we śnie, więc…
Śniłem się jej! Śniłem się jej i miała na mnie ochotę! Nie nawiązywała do naszej wcześniejszej rozmowy, tylko po prostu mnie tutaj chciała.
-Się robi szefowo – roześmiałem się i ponownie przytknąłem usta do jej warg, błądząc gdzieś dłońmi po jej plecach.
-Wujku, bo ja się już wyspałem. – usłyszeliśmy nagle głos mojego chrześniaka, a Patrycja wręcz jęknęła z rozpaczy. Oderwałem się od niej i zerknąłem na Stasia, który stał i tak bezczelnie się w nas wlepiał. Zszedłem z dziewczyny, chrząkając odrobinę zawstydzony – Wy też?
-Tak, tak, my też – odpowiedziała ona, kiedy zasiadała obok mnie i porwała na kolana małego – Więc… jesteś może głodny? – usłyszałem jej głos, a ja zerknąłem na swój zegarek i niemal nie zachłysnąłem się powietrzem. Właśnie wybijała czwarta rano!
-Pati, jest czwarta…
-Dziecku trzeba dać jeść, nie ważne, o której. To co? Jemy coś czy czekamy sobie do szóstej jak pójdę na zakupy, a potem zrobimy sobie takie super śniadanie, tak żeby wyszykować jeszcze wujka do pracy, co Ty na to?
-Do szóstej i wyszykujemy jeszcze wujka.
-Dobrze. To chodź, włączę Ci jakieś bajki, a my pójdziemy zrobić sobie kawę i zaraz do Ciebie wracamy, dobra? Chyba, że chcesz jeszcze do łóżka?
-Nie, chcę bajki.
-W porządku. Przynieść Ci kakao? – pokręcił głową, oznajmiając jej, że chce tylko bajkę.
A ja jak zauroczony spoglądałem na to, jak zajmuje się małym. Razem wybrali bajkę, potem przyniosła mu poduszkę i kołdrę ze swojego pokoju i otuliła go tak, żeby nie było mu zimno. A potem chwyciła mnie za rękę i poprowadziła mnie do kuchni, gdzie faktycznie zaczęła robić nam kawy.
-Chyba musimy pogadać, co do tego…?
-Też tak uważam. Ale to już później jak nie będzie Stasia i…
-Mam przyjechać wieczorem? – zapytałem, a ona spojrzała na mnie i pokiwała głową.
-Zrobię nam szarlotkę, w porządku?
Uśmiechnąłem się i oparłem ją o parapet z zamiarem pocałowania jej, ale tym razem to ona wykonała ten pierwszy krok i wpiła się w moje wargi.
W tym momencie już wiedziałem, co powiem jej wieczorem.

Kiedy do niej wracałem o tej porze, o której się umówiliśmy rano, gdy dla zabawy zrobiła mi kanapki na trening, czułem się taki szczęśliwy. Fakt, może jazda Warszawa – Bydgoszcz to nie było coś specjalnie taniego, ale to w tej chwili nie było ważne.
Wracałem do tych myśli z rana, kiedy tworzyliśmy niemal szczęśliwą rodzinkę. To było cudowne uczucie, kiedy zasiedliśmy razem do stołu i z uśmiechem pałaszowaliśmy śniadanie, które przygotowaliśmy oboje, a nawet z małą pomocą Stasia. To była taka zwykła godzina dla nas, ale niezwykle szczęśliwa. Bez żadnych zwad, oskarżeń, po prostu w ciszy i spokoju.
Zaparkowałem pod jej blokiem, a potem zabrałem z siedzenia obok wielki bukiet herbacianych róż oraz butelkę czerwonego wina i wysiadłem z samochodu. Jak na skrzydłach leciałem w kierunku jej klatki, bo właśnie jakiś sąsiad stamtąd wychodził, więc żeby ją zaskoczyć to postanowiłem wykorzystać ten fakt. A potem już spokojnie ruszyłem na jej piętro.

Patrycja:
Wyjęłam ciepłą szarlotkę z piekarnika i położyłam na blacie kuchennej szafki. Zostawiłam ją jeszcze na chwilkę i poszłam się przebrać w coś bardziej wyjściowego rzecz by można. Założyłam dość kontrowersyjną sukienkę, która była dość króciutka, ale zakrywała to, co potrzeba i w dodatku w kolorze cielistym no i do tego standardowo szpilunie. Włosy przeczesałam szczotką i związałam w koka. Teraz już byłam gotowa na przyjmowanie gości, tak, więc wróciłam do swojej szarlotki. Byłam w trakcie jej krojenia, kiedy usłyszałam w przedpokoju jakieś szmery, a potem jeden wielki huk, jakby ktoś coś przewrócił bądź sam siebie. Odłożyłam swoje zajecie i poszłam sprawdzić, co się tam dzieje, bo szczerze mówiąc to trochę się bałam, co tam zastanę. Dopiero teraz zorientowałam się, że nadal trzymam w ręce nóż, którym kroiłam ciasto, tak na wszelki wypadek.

Andrzej:
Cholera jasna! Chciałem niepostrzeżenie wejść do środka, ale oczywiście musiałem zrobić z siebie największą kalekę świata i o coś się potknąć. W wyniku tego runąłem na podłogę jak długi, a przecież w dłoniach miałem piękny bukiet kwiatów i butelkę naprawdę dobrego, a co za tym idzie – trochę droższego wina.
Zanim zdążyłem się podnieść, w jej przedpokoju zrobiło się jasno. No tak, przecież musiała oświecić światło by zobaczyć, co się tutaj dzieje.
-Boże Święty, Andrzej. Co Ty tu robisz?
-Nie zamknęłaś drzwi i postanowiłem wejść, ale zahaczyłem o Twoje buty…
-Moje szpilki! Mam nadzieję, że są całe – podeszła do mnie i brudnym nożem zaczęła mi grozić, a widząc moje przerażenie w oczach, odłożyła go na komodę i schyliła się do swoich butów – Przepraszam. Bo jak nie to…
-Kupię Ci nowe?
-Zwariowałeś! Musiałbyś lecieć do USA, czy do Serbii… Sama nie wiem gdzie je kupiłam.
-Dla Ciebie polecę – odpowiedziałem pewnie, wstając z podłogi i zostawiając rzeczy obok noża. – A nie przywitasz się ze mną?
Najpierw spojrzała na mnie zaskoczona, a potem podeszła do mnie i po raz kolejny tego samego dnia przyssała się do moich ust. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, dopóki nie zjechałem ustami na jej szyję. Dopiero wtedy przystopowała moje zamiary, mówiąc, że to będzie na deser.
-A teraz zapraszam do kuchni – rzuciła, jakby kompletnie ignorując fakt, że nie podarowałem jej kwiatów. Czułem się jak nastolatek, który zapomina o najważniejszych sprawach podczas pierwszej tak poważnej randki.
-Poczekaj! To dla Ciebie! – rzuciłem się w stronę kwiatów i zabierając przy okazji wino, podszedłem do niej, gdy zatrzymała się przed wejściem do kuchni. Z rozbawieniem wpatrywała się w to, co robiłem, zastanawiając się, co dać najpierw – wino czy kwiaty. – Nie wiem, weź to, po prostu.
-Chcesz mnie upić?
-Nie, tylko…
-Andrzej, spokojnie. Przecież…
-To tylko nasza pierwsza randka, taka prawdziwa, prawda? – usłyszałem swój drżący głos – A ja nie chcę tego zepsuć i…
-Nie zepsujesz. Wyluzuj się chłopaku. – podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę i poprowadziła do kuchni – Będzie idealnie, obiecuję Ci to. Pamiętaj, że nie powiedziałam, że nie idę na pierwszej randce z chłopakiem do łóżka.

-Patuś, kotku, bo…
-Tak? – zapytała, przygryzając ponętnie wargi. Boże kochany, nie dość, że tak seksownie dziś wyglądała w tej cielistej sukience, która sprawiała, że przed oczami już miałem różne sceny z naszym udziałem, to jeszcze powiedziała, że nie wyklucza łóżka na pierwszej randce. A teraz to…
-Chyba powinniśmy pogadać, o tym, co było rano? – zapytałem, zaraz wychylając resztkę wina. – Bo…
-Nie wolałbyś dostać teraz deseru?
-Hm? Jaki deser? Przecież szarlotka już była i…
Ona jakby kompletnie nie zważając na moje słowa, wstała ze swojego miejsca i zaraz też usiadła na moich kolanach, jakby specjalnie się na nich przeciągając. A potem zaczęła jeździć opuszkami swoich palców po mojej twarzy, początkowo. A gdy znów zaczęliśmy naszą wojnę z językami, zaczęła wędrówkę po całym moim ciele.
-Podoba Ci się Twój deser, tygrysie?
Nie wiele myśląc, wstałem podtrzymując ją za pośladki i przeszedłem do jej sypialni. Nie mogłem dłużej tego wszystkiego wytrzymać. Zresztą, wystarczyło by parę razy przejechała dłońmi po moim podbrzuszu, a ja już musiałem pozbywać się jej cudownej sukienki. Jednak wiedziałem, że to bez niej wygląda najpiękniej.
-Zdecydowanie najpierw deser, zdecydowanie.

To było coś cudownego. Nie żaden przypadkowy numerek, po którym byłaby jeszcze większa kłótnia niż kiedykolwiek. Nie. Tym razem to była w stu procentach udana noc, bo na jednym stosunku się nie skończyło. A teraz leżała na moim torsie i oddychała miarowo, spokojnie. Była taka piękna, cokolwiek by zresztą nie robiła.
Czułem, że ta późniejsza rozmowa nie będzie wcale taka trudna. Wylądowaliśmy w łóżku już drugi raz, zdecydowanie coś zaczęło się zmieniać.
Z uśmiechem ucałowałem ją w czoło i sam się w nią wtuliłem. Już zamykałem oczy, gdy usłyszałem jej cichy szept.
-Obiecaj mi, że będziesz się starał, by tak było już zawsze. Tego właśnie potrzebuję.
-Obiecuję, że będę się starał – odparłem, a ona wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
 I już wiedziałem, że nie potrzebujemy żadnej rozmowy. Oboje wiedzieliśmy, co właśnie się stało. Co zapoczątkowaliśmy, o co mieliśmy od teraz walczyć. O nas.

***
Stron 7,5 :)
Dziś bez zbędnego rozpisywania się. Wreszcie jest fajnie, ale to nie koniec całej zabawy. Bo zabawa się dopiero zaczyna, zwłaszcza we wrześniu. Powodzenia w powrocie do szkolnych murów, nie przesadzajcie z nauką! Bo wiadomo, co za dużo, to nie zdrowo :D
PS coś chyba się kolorki w notce schrzaniły. Nie wiemy o co chodzi - przepraszamy!

3 komentarze:

  1. Przybyłam i tutaj! :D
    Awww, jaki szczery, słodki chłopczyk. *.* już go kocham, haha, pojechał Laurze, ale za to go lubię! Widać, że nie potrafi się nim zajmować i współczuję mu, ze kiedykolwiek musiał z nia przebywac. Nie to, co Pat, widać, że naprawę lubi takich brzdąców :D
    Aww x2, bo nieogar Wronki, hahahaha nie no im out xd nieźle to musiało wyglądać taka efektowna gleba,ahaha. I to przez szpilki z ju es ej lub z Serbii, wow. porządna marka pewnie. :3 ale to słodkie, ze specjalnie udałby się za granicę po głupie buty, awh. Co dzisiaj tak słodko?! jak nie Kosoki, to Andrzeje.. haha. Nie no, oby tak dalej. :) oł, widać tę chemię, widac i czuc, awh. Niech walczą! O nich! Ale znajac życie, tak latwo nie bedzie. Zabawa się dopiero zaczyna? :D cant wait! ale wrzesnia to ja nie lubie :< coś czuję, ze mi to opowiadanie uprzyjemni ten trudny czas :D zreszta, czytanie tej perełki to czysta przyjemność w każdym czasie ! :D pozdrawiam, paa! :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham! Dzięki temu opowiadaniu mój ponury świat staje się piękniejszy! O wiele ! To opowiadanie wywołuje wielkie emocje, che się je czytać, dlatego... Uwielbiam te piątki:) 7,5 strony? Dla mnie może być i 700,5! Albo i jeszcze więcej. Pozostaje mi czekać kolejny tydzień, na coś nowego. Oby szybko minął! Ja ma jeszcze miesiąc wakacji więc luz:)

    Przechodząc do rozdziału. Na początku Fabian i moje O.o. Jak to fabian i czy coś przegapiłam ? Ale to tylko chyba przyjaciel:) Uroczy jest ten Staś, też chce takiego chrześniaka ! A Laura no bez komentarza, myśli tylko osobie.... egoistka... Pokazała swoją prawdziwą twarz. Andrzej już nie będzie miał jej idealnego obrazu. Zresztą to jak się zajmowała dzieckiem, bajki i rób sobie co chcesz ja muszę paznokcie pomalować? Nie było to miłe, w przeciwieństwie do tego co robiła Patrycja. Ona to ma podejście do dzieci. Teraz to ja mam nadzieję ( a może raczej pewność ) że Andrzej ją zostawi dla Patrycji. W końcu się kochają mówiłam od dawna w końcu się przyznali, była pierwsza randka, kolacja wspaniała noc i obietnica. Oby tylko nikt jej nie złamał. Bo ja bym bardzo chciała , żeby miedzy nimi było już zawsze tak słodko i cudownie.
    Czekam na kolejny!
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, wreszcie jest dobrze! I tak jak być powinno. Laura zmieniła się nie do poznania i nie potrafiła wykrzesać odrobiny uprzejmości dla małego chłopca i teoretycznie swojego chłopaka.
    Na tym przegrała zdecydowanie wszystko. Andrzej odnalazł zrozumienie u Patrycji i wszystko, czego szukał u kobiety. Spędzili dzięki temu naprawdę wspaniałe chwile ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń